Chronicznie Versusa 5-12 października. Opanowanie i ofiara.2
Pierwszym
poddał się ST_Ghost – mag szedł nie spiesząc
się, jego rękawiczki wciąż dymiły, jest widzialne to on rzucał błyskawice. Za
nim szedł [Fear]_Pleiceag
z jego chimerą że już zabarwiła swoje kleszcza i kły do krwi swoich
nieprzyjaciół, oba przyszły do członka swojego klanu – Outkastu. St_ghost
zaczął szepcze formuły zaklęci leczenia, Pleiceag pochylił się obok rannej
apostaty:
- Musisz
zająć moje miejsce przyjaciel! Teraz to nie prosty turniej! Nasz klan musi zająć pierwsze
miejsce!
Wiewiórka
skinął – mimo że Outkast był jego nieprzyjacielem, on w owym że czasie był i
jego przyjacielem i bratem w klanie. Liga Versusa musi była pochylić się przed
potęgą Fear!
Dżoker spojrzał na swoje prawie wyleczone ręce, ale tylko pobujał taką, że wciąż buczy od ataku Anna_leo głową – turniej teraz był niebezpieczny dla niego jeszcze więcej niż przedtem.
* * *
W dzień
turnieju jaskrawie świeciło słońce. Nic nie zapowiadało tragedii, był jasny
ciepły jesienny dzionek. Dżoker siadywał na tymże samym drzewie, że powaliło,
gdzie na jego napadły, i mroczny przygotowywał się do turnieju. Śmierci on nie
bał się, ale i postanawiać bez boju nie zamierzał, aczkolwiek znał, że nie
mocno jemu uda się i to.
- Jak
humor? - piękność Yennefer zatrzymała się obok jego. – Przygotowany do
turnieju?
- nie
uwierzysz, nawet nie boję się! – gorzko uśmiechnął się Dżoker.
- Ci
właściwie opanowanie, - uśmiechnęła się czarownica, siadając obok na drzewie.
- Ci też,
zwłaszcza jeśli uwzględnić, które przeciw ci mogą wypaść rywale! – uśmiechnął
się Dżoker. – Jedne tylko Pleiceag i Atherion czego kosztują!
-
Zaledwie poskramiacze chimer! – uśmiechnęła się dziewczyna i nie patrząc na to
że jej było straszno ona tego niczym nie ujawniła.
* * *
Pierwszym
przeciwnikiem Dżokera wystąpił Morthul, zdawało się, on zapomniał o tym, że
stał się kilka dni temu. Dżoker wygodniej naciągnął bojowe rękawiczki, pragnąc
schować swoje rany, że nie zaczęły żyje, na rękach.
KPT,
podał sygnał o początku boju i przeciwnicy zaczęły się kręci w śmiertelnym
tańcu.
Morthul
atakował szybkimi ciosami, stale obchodząc obronę Dżokera, że nieudany stał,
ale przy czym stale zatrzymując się od zadania śmiertelnego finałowego ciosu.
Dżoker kręcił, rzucał błyskawice, odczuwając, jak każdy nowy strzał przedziera
jego rany, że tylko nie zaczęły żyje. Krew już prawie napełniła jego
rękawiczki, już odczuwał się zapach palonego mięsa – tylko wieloliczebne
znieczulające eliksiry zmuszały maga nie krzyczeć. Nareszcie cierpienia Dżokera
wstrzymał hałas KPT – pierwszy pojedynek po punktach wygrał Morthul.
Dżoker w
tym nie wątpił i nie sprzeczał się z rozwiązaniem sędziego. Wiedźma
rzeczywiście wyglądała lepszą za jego, ta i w ogóle magowi chciało się
najszybciej wstrzymać tę farsę.
W drugim
pojedynku Dżoker na siłę wysysania trochę podreperował swoje życiowe siły, ale
z względu na, to, że przeciwnik żałował jego, bój skończył się bardzo szybko –
Dżoker nawet nie zdążył zmarkotnieć swojej beznadzieji.
Pogratulowawszy
wiedźmę z zwycięstwem, Dżoker powędrował na mównice do ostatnich kibici –
obserwować za występem innych uczestników.
* * *
Yennefer,
po byłym opanowana zmiotła na swojej drodze chimerę Przegrywasz-stawiasz. Potem
był Morthul. Dżoker poprosił pomścić i czarownica nie zostawiła wiedźmie żadnej
szansy. Po drugim turnieju jej czekała niespodzianka: główni faworyci turnieju
Pleiceag i Atherion spotkali się jeden z jednym i Atherion nie zostawił żadnych
szans swojemu przeciwnikowi. Przyszłym był mag [Deithwen]Wraq.Ciężki
pojedynek zatrzymał się na rachunku 2:1 na korzyść Yennefer, kiedy Wraq,
plunąwszy na wszystko podrałował do soboru oddawać honory bogom.
Finał
pokazał intrygę: Atherion przeciwstawiał się Yennefer. Trzecie miejsce bez boju
wziął [Deithwen]Blaszkaki z powodu nieobecności swojego przeciwnika – Wraq nie
życzył być i na ten pojedynek.
* * *
Yennefer
świeciła się od szczęścia, kiedy do jej w przerwie podszedł Dżoker, którego od
nowa podleczyły:
- Bez
względu na to, jak skończy się finałowy pojedynek, ty lepsza Yen! – uśmiechał
się on, podnosząc jej kwiaty.
Dziewczyna,
przyjęła bukiet z pełen wdzięku ukłonem, rzecz w tym, że za tym bukietem Dżoker
skakał po górach i dolinach naokoło Wysima, zamierzając dostać każdy kwiat
rękami, a nie za pomocą magii, ponieważ uważał że to pogorszyło by jakość
bukietu, w którym każdy kwiat był jaźń, który harmoniczny wpisywał się do
ogólnego obrazu.
Potem oni
luby rozmawiali o problemach swojego młodego oficjalnego prawie nie przyznanego
klanu – The Asylum.
Za tym
rozmów ich i zastał [Vrihedd]Atherion. Mag podszedł do ich do szczelnej,
przygotowana do wszystkiego chimera czekała z boku:
- Mam do
ciebie rozmowę Yennefer, - krótko powiedział on, mroczny błysnąwszy oczami z
pod szczelnie obsuniętego czarnego kaptura.
Czarownica
skinęła i odeszła z magiem:
- Ty
tylko spójrz na wszystko tych ludzi, które bawią się z powodu turnieju! –
uśmiechnął się mag, obrzucając poglądem łączkę obok chodnika garbu obok którego
oni stali. – Prosto straszno pomyśleć, co by z nim stało się, jeśli raptem tu
absolutnie przypadkowo okazała się by robocza brygada Scoia'taeley! – mag udał
się westchnął, i poprawił wiewiórczy ogon u siebie na pasku. – Przecież to stać
się, jeśli Order wygra turniej!
- Mi
grozicie – spochmurniała Yennefer.
- Że wy,
że wy! - krzywo uśmiechnął się Atherion. – zaledwie uprzedzam. – Będzie bardzo
straszno, jeśli to stanie się! I źle, bardzo źle!
-
proponujecie mi zdać bój?
- Order
więc zwojował przedziwnych wyników! – w swoim beznamiętnym tonie mówił mag. –
Drugie miejsce na turnieju! Kto by mógł pomyśleć? Stworzyliście sensację!
Niewiarogodną sensację!
-
Zwyczajnie, możecie, ale nie zabardzo zatrzymujcie z odpowiedzią! – pokwapił
jej Atherion. – Robocza brygada nie może, tak długo znajduje się bez działania,
kiedy obok brodzi tak wiele Dho’oine!
- Zmożecie
gwarantować, że oni nikomu nie wyrządzą krzywdy, jeśli zgodzę się? – Yennefer
nie odrywając się patrzyła na poskramiacza.
- O tym
możecie nie dolegać się! – skinął ten.
-
Wówczas, gratuluję was z zwycięstwem Atherion! – lekko skinęła Yennefer i
poszła do Dżokera, że tak i stał tam gdzie jego zostawiły:
- O czym
mówiliście? – spochmurniał mag, pocierając ręce.
- O tym,
jak jest przepiękny dzień obecny, czy nieprawda? – uśmiechnęła się dziewczyna.
* * *
Czy warto
mówić o tym, że Yennefer_von_vengerberg przegrała finałowy mecz? Ta i nie o tym
mowa! Przecież właśnie dzięki swojemu opanowaniu ona zajęła drugie miejsce, a
dzięki swojej ofierze została narodową bohaterką, ale o tym tak nikt i nie
dowiedział się, jak i o umowie z Atherionom.