Monday, 07.07.2025, 05:51
Asylum ГлавнаяРегистрацияВход
Приветствую Вас Guest | RSS
Меню сайта
Категории каталога
Мои статьи [12]
Мини-чат
200
 Каталог статей 
Главная » Статьи » Мои статьи

Chronicznie Versusa 5-12 października. Opanowanie i ofiara.2

Pierwszym poddał się ST_Ghost – mag szedł nie spiesząc się, jego rękawiczki wciąż dymiły, jest widzialne to on rzucał błyskawice. Za nim szedł [Fear]_Pleiceag z jego chimerą że już zabarwiła swoje kleszcza i kły do krwi swoich nieprzyjaciół, oba przyszły do członka swojego klanu – Outkastu. St_ghost zaczął szepcze formuły zaklęci leczenia, Pleiceag pochylił się obok rannej apostaty:

- Musisz zająć moje miejsce przyjaciel! Teraz to nie prosty turniej! Nasz klan musi zająć pierwsze miejsce!

Wiewiórka skinął – mimo że Outkast był jego nieprzyjacielem, on w owym że czasie był i jego przyjacielem i bratem w klanie. Liga Versusa musi była pochylić się przed potęgą Fear!

Dżoker spojrzał na swoje prawie wyleczone ręce, ale tylko pobujał taką, że wciąż buczy  od ataku Anna_leo głową – turniej teraz był niebezpieczny dla niego jeszcze więcej niż przedtem.

 

* * *

 

W dzień turnieju jaskrawie świeciło słońce. Nic nie zapowiadało tragedii, był jasny ciepły jesienny dzionek. Dżoker siadywał na tymże samym drzewie, że powaliło, gdzie na jego napadły, i mroczny przygotowywał się do turnieju. Śmierci on nie bał się, ale i postanawiać bez boju nie zamierzał, aczkolwiek znał, że nie mocno jemu uda się i to.

- Jak humor? - piękność Yennefer zatrzymała się obok jego. – Przygotowany do turnieju?

- nie uwierzysz, nawet nie boję się! – gorzko uśmiechnął się Dżoker.

- Ci właściwie opanowanie, - uśmiechnęła się czarownica, siadając obok na drzewie.

- Ci też, zwłaszcza jeśli uwzględnić, które przeciw ci mogą wypaść rywale! – uśmiechnął się Dżoker. – Jedne tylko Pleiceag i Atherion czego kosztują!

- Zaledwie poskramiacze chimer! – uśmiechnęła się dziewczyna i nie patrząc na to że jej było straszno ona tego niczym nie ujawniła.

 

* * *

 

Pierwszym przeciwnikiem Dżokera wystąpił Morthul, zdawało się, on zapomniał o tym, że stał się kilka dni temu. Dżoker wygodniej naciągnął bojowe rękawiczki, pragnąc schować swoje rany, że nie zaczęły żyje, na rękach.

KPT, podał sygnał o początku boju i przeciwnicy zaczęły się kręci w śmiertelnym tańcu.

Morthul atakował szybkimi ciosami, stale obchodząc obronę Dżokera, że nieudany stał, ale przy czym stale zatrzymując się od zadania śmiertelnego finałowego ciosu. Dżoker kręcił, rzucał błyskawice, odczuwając, jak każdy nowy strzał przedziera jego rany, że tylko nie zaczęły żyje. Krew już prawie napełniła jego rękawiczki, już odczuwał się zapach palonego mięsa – tylko wieloliczebne znieczulające eliksiry zmuszały maga nie krzyczeć. Nareszcie cierpienia Dżokera wstrzymał hałas KPT – pierwszy pojedynek po punktach wygrał Morthul.

Dżoker w tym nie wątpił i nie sprzeczał się z rozwiązaniem sędziego. Wiedźma rzeczywiście wyglądała lepszą za jego, ta i w ogóle magowi chciało się najszybciej wstrzymać tę farsę.

W drugim pojedynku Dżoker na siłę wysysania trochę podreperował swoje życiowe siły, ale z względu na, to, że przeciwnik żałował jego, bój skończył się bardzo szybko – Dżoker nawet nie zdążył zmarkotnieć swojej beznadzieji.

Pogratulowawszy wiedźmę z zwycięstwem, Dżoker powędrował na mównice do ostatnich kibici – obserwować za występem innych uczestników.

 

* * *

 

Yennefer, po byłym opanowana zmiotła na swojej drodze chimerę Przegrywasz-stawiasz. Potem był Morthul. Dżoker poprosił pomścić i czarownica nie zostawiła wiedźmie żadnej szansy. Po drugim turnieju jej czekała niespodzianka: główni faworyci turnieju Pleiceag i Atherion spotkali się jeden z jednym i Atherion nie zostawił żadnych szans swojemu przeciwnikowi. Przyszłym był mag [Deithwen]Wraq. Ciężki pojedynek zatrzymał się na rachunku 2:1 na korzyść Yennefer, kiedy Wraq, plunąwszy na wszystko podrałował do soboru oddawać honory bogom.

Finał pokazał intrygę: Atherion przeciwstawiał się Yennefer. Trzecie miejsce bez boju wziął [Deithwen]Blaszkaki z powodu nieobecności swojego przeciwnika – Wraq nie życzył być i na ten pojedynek.

 

* * *

 

Yennefer świeciła się od szczęścia, kiedy do jej w przerwie podszedł Dżoker, którego od nowa podleczyły:

- Bez względu na to, jak skończy się finałowy pojedynek, ty lepsza Yen! – uśmiechał się on, podnosząc jej kwiaty.

Dziewczyna, przyjęła bukiet z pełen wdzięku ukłonem, rzecz w tym, że za tym bukietem Dżoker skakał po górach i dolinach naokoło Wysima, zamierzając dostać każdy kwiat rękami, a nie za pomocą magii, ponieważ uważał że to pogorszyło by jakość bukietu, w którym każdy kwiat był jaźń, który harmoniczny wpisywał się do ogólnego obrazu.

Potem oni luby rozmawiali o problemach swojego młodego oficjalnego prawie nie przyznanego klanu – The Asylum.

Za tym rozmów ich i zastał [Vrihedd]Atherion. Mag podszedł do ich do szczelnej, przygotowana do wszystkiego chimera czekała z boku:

- Mam do ciebie rozmowę Yennefer, - krótko powiedział on, mroczny błysnąwszy oczami z pod szczelnie obsuniętego czarnego kaptura.

Czarownica skinęła i odeszła z magiem:

- Ty tylko spójrz na wszystko tych ludzi, które bawią się z powodu turnieju! – uśmiechnął się mag, obrzucając poglądem łączkę obok chodnika garbu obok którego oni stali. – Prosto straszno pomyśleć, co by z nim stało się, jeśli raptem tu absolutnie przypadkowo okazała się by robocza brygada Scoia'taeley! – mag udał się westchnął, i poprawił wiewiórczy ogon u siebie na pasku. – Przecież to stać się, jeśli Order wygra turniej!

- Mi grozicie – spochmurniała Yennefer.

- Że wy, że wy! - krzywo uśmiechnął się Atherion. – zaledwie uprzedzam. – Będzie bardzo straszno, jeśli to stanie się! I źle, bardzo źle!

- proponujecie mi zdać bój?

- Order więc zwojował przedziwnych wyników! – w swoim beznamiętnym tonie mówił mag. – Drugie miejsce na turnieju! Kto by mógł pomyśleć? Stworzyliście sensację! Niewiarogodną sensację!

Mogę pomyśleć? – głęboko westchnęła Yennefer, nerwowy ściskając i rozwierając kułaków.

- Zwyczajnie, możecie, ale nie zabardzo zatrzymujcie z odpowiedzią! – pokwapił jej Atherion. – Robocza brygada nie może, tak długo znajduje się bez działania, kiedy obok brodzi tak wiele Dho’oine!

- Zmożecie gwarantować, że oni nikomu nie wyrządzą krzywdy, jeśli zgodzę się? – Yennefer nie odrywając się patrzyła na poskramiacza.

- O tym możecie nie dolegać się! – skinął ten.

- Wówczas, gratuluję was z zwycięstwem Atherion! – lekko skinęła Yennefer i poszła do Dżokera, że tak i stał tam gdzie jego zostawiły:

- O czym mówiliście? – spochmurniał mag, pocierając ręce.

- O tym, jak jest przepiękny dzień obecny, czy nieprawda? – uśmiechnęła się dziewczyna.

 

* * *

 

Czy warto mówić o tym, że Yennefer_von_vengerberg przegrała finałowy mecz? Ta i nie o tym mowa! Przecież właśnie dzięki swojemu opanowaniu ona zajęła drugie miejsce, a dzięki swojej ofierze została narodową bohaterką, ale o tym tak nikt i nie dowiedział się, jak i o umowie z Atherionom.

Категория: Мои статьи | Добавил: Shagrenia (19.10.2008)
Просмотров: 858 | Комментарии: 1 | Рейтинг: 0.0/0 |
Всего комментариев: 0
Добавлять комментарии могут только зарегистрированные пользователи.
[ Регистрация | Вход ]
Форма входа
Поиск
Друзья сайта
Copyright MyCorp © 2025Create a free website with uCoz